Jeżeli miałeś kiedyś w ręku szkolny rozkład materiału z matematyki, to być może zauważyłeś, że na każdy temat autorzy podręcznika przeznaczają zwykle jedną, czasem dwie, a jeszcze rzadziej trzy lekcje.
To oznacza, że dziecko nie ma czasu porządnie zapoznać się z zagadnieniem, bo na kolejnej lekcji realizowany jest już inny materiał!
Zauważ, co jest konsekwencją tak zabójczego tempa – dziecko nie ma fizycznie kiedy zrozumieć tematu. Szkoła o tym wie, ale zamiast dać dziecku czas na zbudowanie zrozumienia, które będzie stanowiło bardzo mocny fundament, wybiera drogę na skróty. Tą drogą są gotowe regułki, wzory, procedury i algorytmy.
Szkoła sprowadza naukę matematyki do opanowania zbioru oderwanych faktów i fakcików oraz sposobów radzenia sobie z konkretnymi problemami. Tym samym szkoła odbiera dziecku możliwość samodzielnego matematyzowania!
Jak czerpać radość z matematyki, kiedy nie ma się kiedy zbudować zrozumienia i nie ma okazji poczuć wewnętrznej pewności, że można zaufać swoim możliwościom?
Na szczęście w edukacji domowej można pracować z dzieckiem inaczej. Można dać dziecku czas i przestrzeń na to, żeby budowało swoje zrozumienie w takim tempie, jakiego potrzebuje. Nie trzeba pędzić.