Praca z osobami z trudnościami w nauce matematyki to moja codzienność i z doświadczenia wiem, że nie wszystkie trudności w nauce to dyskalkulia! Z dyskalkulii się nie wyrasta, ale można ją oswoić. Przeczytajcie historię Natalii.
Rozumiem, jak ważne jest, aby nikt nie czuł się osamotniony w swoich zmaganiach z nauką. Wierzę, że każda historia, jak ta Natalii, ma moc inspirowania i pomagania innym. Poznajcie niezwykłą drogę, którą przeszła Natalia, by oswoić liczby i odnaleźć swoje mocne strony, pomimo wyzwań, jakie stawiała przed nią dyskalkulia.
Chcesz zostać bohaterem lub bohaterką serii “Poznajcie…”?
Chcesz podzielić się swoją historią?
Masz ochotę opowiedzieć o swoich trudnościach z matematyką lub wręcz przeciwnie, o swoich wyjątkowych uzdolnieniach?
Koniecznie wyślij mi swoją historię na kontakt@prawdziwamatematyka.pl!
Pamiętaj, Twoja opowieść może być światełkiem w tunelu dla kogoś, kto zmaga się z podobnymi problemami lub szuka inspiracji. Niezależnie od tego, czy Twoje doświadczenia dotyczą dyskalkulii czy po prostu specyficznych wyzwań w zrozumieniu abstrakcyjnych pojęć matematycznych – każdy głos jest ważny. Pomożesz nam budować społeczność, w której nikt nie czuje się pozostawiony sam sobie.
Czym jest dyskalkulia? Zobacz artykuł na Wikipedii.
Historia Natalii
“Mam na imię Natalia i chciałabym opowiedzieć, jak wygląda życie z dyskalkulią. Zawsze wiedziałam, że coś jest inaczej, ale nie potrafiłam tego nazwać. Od najmłodszych lat liczby były dla mnie czymś zupełnie niezrozumiałym. Nauka liczenia w przedszkolu była koszmarem – pamiętam, że mogłam wymienić liczby od 1 do 10, ale tylko w przód. Liczenie wstecz było jak recytowanie wiersza od końca, kompletnie niemożliwe. Każde zadanie związane z liczbami wywoływało we mnie wewnętrzny paraliż i uczucie wstydu, gdy widziałam, jak łatwo przychodzi to innym dzieciom.

Wyzwania w szkole podstawowej: życie z dyskalkulią
W szkole podstawowej problemy tylko się pogłębiły. Matematyka była dla mnie nieustannym źródłem stresu. Nie rozumiałam, co oznacza miejsce dziesiątek czy setek, a proste działania, jak dodawanie czy odejmowanie, były dla mnie prawie nieosiągalne. Pamiętam, że na lekcjach czułam się jak osoba, która próbuje odgadnąć coś na chybił trafił, co często prowadziło do śmieszności w oczach rówieśników. Najbardziej bałam się zadań na czas – liczby po prostu przestawały mieć jakikolwiek sens, gdy czułam presję. Testy pisemne były gehenną; nawet jeśli znałam materiał, niemożność szybkiego przetworzenia liczb sprawiała, że często nie kończyłam zadań. To frustrowało nie tylko mnie, ale i moich rodziców, którzy widzieli, że się staram, ale efekty nie nadchodziły.
Dopiero gdy miałam około dwunastu lat, moja nauczycielka matematyki zauważyła, że mam poważne trudności. Po serii testów okazało się, że mam dyskalkulię. W tamtym czasie ani ja, ani moi rodzice nie wiedzieliśmy, co to oznacza. Usłyszeliśmy, że to nie jest kwestia lenistwa ani braku inteligencji – mój mózg po prostu inaczej przetwarza liczby. Była to dla mnie ogromna ulga, bo przestałam myśleć, że jestem “głupia”. Diagnoza była punktem zwrotnym. Nagle wszystko stało się jasne. Zrozumiałam, że moje zmagania nie były winą braku wysiłku, lecz specyfiki mojego umysłu. To otworzyło drogę do poszukiwania strategii i narzędzi, które mogłyby mi pomóc.
Dyskalkulia w dorosłym życiu i strategie radzenia sobie
Życie z dyskalkulią wciąż nie jest łatwe. Czasem najprostsze codzienne czynności, takie jak obliczenie reszty w sklepie czy ustawienie budzika, stają się wyzwaniem. Nadal miewam problemy z zapamiętywaniem numerów telefonów czy odczytywaniem rozkładów jazdy autobusów, co wymaga ode mnie dodatkowego wysiłku i planowania. Dzięki wsparciu rodziny nauczyłam się jednak radzić sobie z tym na różne sposoby. Moja mama zawsze znajdowała kreatywne rozwiązania, które pomagały mi oswoić liczby – używaliśmy klocków LEGO do nauki ułamków, a tabliczkę mnożenia śpiewaliśmy na melodię moich ulubionych piosenek.
Nawet teraz, jako dorosła osoba, korzystam z technologii, takich jak aplikacje czy kalkulatory, które pomagają mi w codziennym życiu. Zawsze mam przy sobie notatnik i długopis, a w telefonie zainstalowane mam specjalne aplikacje do konwersji jednostek czy planowania finansów. Te małe strategie sprawiają, że czuję się bezpieczniej i pewniej w świecie liczb.
Ważnym momentem było też zrozumienie, że dyskalkulia nie definiuje mojej wartości. Odkryłam swoje mocne strony – jestem kreatywna, mam świetną pamięć do słów i bardzo dobrze radzę sobie z rozwiązywaniem problemów w niestandardowy sposób. Dzięki tym umiejętnościom mogę rozwijać się w dziedzinach, które nie wymagają matematyki, takich jak pisanie czy sztuka. Moją pasją stało się tworzenie krótkich opowiadań i poezji, gdzie mogę w pełni wyrazić siebie, nie martwiąc się o liczby. To właśnie w tych obszarach czuję się pewnie i spełniona, co jest dla mnie dowodem, że każdy ma swój unikalny talent.
Dyskalkulia to nie wyrok: wsparcie i nadzieja
Jeśli ktoś z was ma dyskalkulię lub zna kogoś, kto się z nią zmaga, chciałabym przekazać jedno: to nie jest wyrok. Dyskalkulia wymaga dodatkowego wysiłku i wsparcia, ale nie oznacza, że nie możecie osiągać swoich celów. Trzeba tylko znaleźć własną drogę, nauczyć się prosić o pomoc i uwierzyć w swoje możliwości. Jestem dowodem na to, że z determinacją i wsparciem można pokonać wiele trudności. Pamiętajcie, że istnieją specjaliści i organizacje, które oferują wsparcie i strategie radzenia sobie z dyskalkulią. Warto poszukać pomocy i nie wstydzić się swoich trudności.”
3 kroki Natalii do oswojenia liczb:
1. Zrozumienie i akceptacja diagnozy: “To nie jest kwestia lenistwa ani braku inteligencji.”
Pierwszym i kluczowym krokiem do oswojenia liczb było zrozumienie i akceptacja diagnozy dyskalkulii. Natalia podkreśla, że uświadomienie sobie, iż jej trudności nie są wynikiem braku inteligencji czy lenistwa, ale specyfiki pracy mózgu, przyniosło jej ogromną ulgę. Ta akceptacja była fundamentalna, aby przestać obwiniać siebie i zacząć szukać realnych strategii radzenia sobie, zamiast zamykać się w poczuciu wstydu.
2. Szukanie kreatywnego wsparcia i niestandardowych metod nauki: “Moja mama zawsze znajdowała kreatywne rozwiązania.”
Drugi krok to aktywne poszukiwanie i stosowanie kreatywnych metod nauki oraz korzystanie ze wsparcia otoczenia. Natalia wspomina o innowacyjnych podejściach swojej mamy, która m.in. używała klocków LEGO do ułamków. Również w dorosłym życiu Natalia wykorzystuje technologię – aplikacje, kalkulatory, notatniki – aby skutecznie radzić sobie z codziennymi wyzwaniami numerycznymi. To dowód na to, że indywidualnie dopasowane narzędzia i metody są kluczem do sukcesu.
3. Odkrywanie i rozwijanie mocnych stron poza matematyką: “Dyskalkulia nie definiuje mojej wartości.”
Trzeci i niezwykle ważny krok to zrozumienie, że trudności z matematyką nie definiują całej wartości człowieka. Natalia nauczyła się akceptować dyskalkulię jako część siebie, jednocześnie odkrywając i pielęgnując swoje unikalne mocne strony w innych dziedzinach, takich jak kreatywne pisanie czy sztuka. Ta perspektywa pozwoliła jej na budowanie pewności siebie i realizowanie pasji, udowadniając, że można osiągać cele i być spełnionym, podążając własną, indywidualną drogą.
Inne artykuły z serii Poznajcie…: